DZIEŃ 7

Dzisiaj wychodzę ze szpitala. Wprawdzie nikt tego do mnie nie powiedział oficjalnie, ale na pewno wychodzę - myślę sobie. Przecież dobrze się czuję, tzn jak po zabiegu, ale źle nie jest. Na pewno szybko wrócę do normalności, a jeszcze szybciej w domu, niż w szpitalu. Stąd wszystkie gadżety włożyłam do plecaka i przygotowana, czekam na obchód.
Nadszedł obchód. Pierwszy wchodzi Pan Szef. Za nim Pani Oddziałowa, Pani dr K. i pozostali lekarze. Główni lekarze zbliżają się do mojego łóżka, więc z pozycji półleżącej siadam po turecku na łóżku. Najbardziej komfortowa dla mnie pozycja. Wywiązuje się rozmowa:
PS - PAN SZEF
dr K - DR K.
J - JA

PS: Jak się Pani czuje?
J: W porządku
PS: Przecież we wtorek rano była Pani słaba. Źle się Pani czuła.
J: Ale dzisiaj czuję się już dobrze
Komentarz Pana Szefa:
PS: To zostawimy Panią do czwartku i poobserwujemy.

Moja reakcja. Siedząc zgarbiona nagle prostuje kręgosłup. Ściskam mocno piąstki niczym 5-letnie dziecko. Na twarzy zmieniam kolory. Robię smutną minkę. W oczach pojawiają się pytajniki. A w myśli: Ale jak? Mówię na głos.

J: Przecież jest już po zabiegu. Czuję się dobrze.
Widząc co się ze mną dzieje Pani dr K mówi:

dr K: W sumie Pani jest po plazmaferezie. Zabieg możemy uznać za pozytywnie zakończony. Z Panią będziemy się widzieć za kilka dni podczas rezonansu magnetycznego.

Pan Szef widząc moją reakcję i widząc poruszenie lekarki powiedział co następuje:

PS: Dobrze. Dzisiaj Pani wychodzi. Proszę tylko o przestrzeganie naszych zaleceń.
J: Oczywiście <wielki uśmiech>

Po kilku godzinach wyszłam ze szpitala. Szczęśliwa i zadowolona.
KONIEC?
NIEEE...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

SPASTYCZNOŚĆ CD

JEDZENIE

WITAMINA D3