ZAKUPY
Ostatnio, rzadko wychodzę na zakupy, ale czasami trzeba. Spożywcze zakupy mam już opanowane. Zawsze jedziemy z Miśkiem i bierzemy wózek. Przynajmniej nie widać, że jestem chora i słabo chodzę. Dobra koniec intro. Opowiadam co się stało.
Nienawidzę tej choroby.
Ostatnio byliśmy w sklepie z ciuchami. Musiałam kupić jakieś koszulki, bo
wszystkie są za duże. Ehh. Misiek poszedł na dział męski, ja na damski. Czyli
byliśmy przez moment osobno. Tak się moje nogi poplątały, zawróciło się w
głowie, że skończyłam upadkiem w koszulki powieszone na wieszakach. Szybko się pozbierałam, powiedziałam przepraszam i chwiejnym krokiem wyszłam. A w szeptach
ludzi: ooo młoda i już pijana. Wyszłam, usiadłam na ławce i się popłakałam. To
jest silniejsze. Nie mam na to wpływu. Misiek wyszedł i pyta: co się stało? Opowiedziałam całą sytuację i powiedział: nic się nie martw. Oni (sklep) są nieprzygotowani. Słabo zawiesili koszulki, mają kiepską modę i generalnie wszystko
mają słabe. Z jednej strony się troszkę rozchmurzyłam, ale z drugiej ta choroba
jest wredna. I jeszcze te słowa, że jestem pijana. A nie piłam chyba od 2-ch miesięcy. Jakbym była pijana, to miałabym wszystko gdzieś. A tak, to przeżywam.
Blee
Komentarze
Prześlij komentarz