Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2017

SMUTNA SPRAWA

Dzisiaj odszedł nasz wspaniały pies husky, wabił się EURO. Żył 12 lat i był wspaniałym członkiem rodziny. Zawsze się śmialiśmy, że nasz pies zaliże na śmierć. Zawsze był przy stole i czekał grzecznie, aż wszyscy zjedzą obiad. Chyba, że było coś słodkiego to wtedy wymuszał, że on też chce. Był dobrym, ułożonym, radosnym i bardzo rozumnym czworonogiem. Jego humory były tak zabawne, że aż miło wspomnieć. Jednak najlepszą jego domeną było to, iż wolał zjeść marchewkę niż kiełbasę. O ogórki czy jabłka wręcz szczekał, że chce. Właśnie taki był nasz EURuś. Aż nie mogę uwierzyć, że już go nie ma z nami. EURuś mam nadzieję, że teraz też masz dobre miejsce. Własną kanapę, swój pokój i pełną miskę marchewek.  Dzięki kochany za nasz wspólnie spędzony czas <wzruszenie>. 

NOWE LECZENIE

Od poniedziałku rozpoczynam nowe leczenie. Nowe badania, nowe lekarstwa, nowe nadzieje. Oby tym razem zadziałało. Na razie jestem dobrej myśli. 

SINUSOIDA

Jak w tej chorobie zwykle bywa, samopoczucie jest zmienne. Znów mam pogorszenie prawej ręki, tzn. palce w niej chodzą jak chcą. Zero kontroli nad nimi. Przeczulica na tułowiu i nogach. Wzrok troszkę gorszy. Najlepiej nie jest. Pocieszam się tylko tym, że tego typu rzut <w sumie obecnie jest mały na poziomie 3 na 10> ostatni raz miałam na 4 roku studiów czyli 11 lat temu <ło matko, ale jestem stara>.  Wtedy to miałam spokój przez 6 lat i pracowałam bardzo intensywnie w dwóch korposzczurolandiach.  To może teraz też tak będzie, tzn. bez korposzczurolandii oczywiście. Byłoby super!

MECZ

Obraz
Misiu zrobił, niebywałą dla mnie frajdę i zabrał mnie na mecz siatkówki w piątek w TAURON Arena w Krakowie.  Pierwszy mecz - Kanada:Rosja. Wygrała Rosja 3:1. Drugi mecz - ten najbardziej wyczekiwany Polska:Francja . Wprawdzie wygrała Francja, ale mecz był bardzo wyrównany. W setach było 3:2, a w timebreak było 15:13.  Tak pięknego widowiska, to naprawdę nie widziałam. Tyle pozytywnych emocji, takie kibicowanie, tyle dobrego humoru absolutnie fantastycznie. Byłam bardzo dumna z naszych kibiców. Jednym słowem - KLASA. Prawdą jest, że nikt na świecie nie ma takich kibiców jak MY. Bardzo POLECAM , tego typu widowiska. 

WITAMINY

Znów wróciłam do moich ulubionych witamin. Myślałam, że po tej plazmaferezie to przejdą wszystkie moje objawy. A jednak. Stąd moja dzienna porcja witamin to: 1. Thiamini hydrochloridum (witamina B1 - 100mg) 2. Pyridoxini  hydrochloridum  (witamina B6 - 200mg) 3.  Cyanocobalaminum (witamina B12 - 0,2 mg) 4. witamina A - 2500 UI 5. witamina E - 200mg 6. wapń - 500mg 7. magnez - 250mg 8. potas - 99mg 9. żelazo - 10mg 10. cynk - 10mg 11. mangan - 4ug 12. selen - 50um 13. miedź - 250um 14. jod - 150um 15. chrom - 20um 16. witamina D3 K2 MK7  17. spirulina  18. proszek z młodego jęczmienia Wprawdzie po jednym razie nie ma co oczekiwać cudów, ale po witaminie B już czuję się troszkę lepiej.

WEEKEND

Wiedziałam, że jak się pochwalę dobrym dniem, to zaraz odpokutuję. Weekend był bardzo kiepski. Złe samopoczucie, brak dobrego widzenia, brak prostego chodu, głowa boli, że chcesz ją uciąć, oczy w d...., a ucisk na brzuchu tak mocny, że oddychać nie można.  Dziś na szczęście jest troszeczkę lepiej przynajmniej nie płakałam ... no dobra może tylko rano przy porannej kawce. Później już przynajmniej psychicznie było lepiej. A lekarze rozkładają ręce i trzeba czekać. Tylko na co? tego nie wiem. Wprawdzie mam w sierpniu rozpocząć to leczenie: "tabletkowy interferon", ale nie wiem czy to coś pomoże. Pierwszy raz jestem negatywnie nastawiona do leczenia. HMMM może przejdzie. Ale kiedy?! nie wiem...

DOBRY DZIEŃ

Muszę powiedzieć, że dziś jest dobry dzień. Mam nadzieję, że nie zapeszę i potrwa to kilka dni, miesięcy, lat, ale trzeba się cieszyć z tego co jest teraz. Na szczęście: 1. nie kręci się w głowie 2. chodzę prawie równo 3. widzę już prawie w 80% 4. oddycham prawie normalnie 5. prawie nie ma spastyczności nóg czy rąk 6. ucisk na brzuchu jest tylko ok. 0,5 cm. Generalnie jest lepiej o jakieś 75-80%. SUPER! Wprawdzie jeszcze zostały problemy fizjologiczne. Ale skoro tamte rzeczy się zmniejszyły i to bardzo, to może to też minie. ZOBACZYMY?!

UPAŁ

Tak, wiem wszyscy narzekają na upał. Jednak z uwagi na fakt, że my SM-owcy mamy problem z termoregulacją to niestety jest bardzo niewielka granica między egzystowaniem a nazwijmy to "fiknięciem". Niestety u mnie tego typu sytuacje się zdarzają praktycznie co chwilkę. A jeszcze efekt po sterydowy spowodował, że jestem napompowana i ciężko się oddycha. Jak kiedyś lekarka mi powiedziała, że chorzy na SM nie tolerują gorąca to wtedy ją wyśmiałam. Fakt, że to miało miejsce 10 lat temu, ale ja zawsze zimna nienawidziłam. Teraz jest na odwrót. Nawet chłodny prysznic biorę, co w moi mniemaniu jest czynem niemożliwym do wykonania. A jednak...